dością najwyższą, na ich miłość wzajemną; na szczęście niczem nie zamącone mojej siostry jedynej. Byłem częstokroć zostawiony samemu sobie; a nawet usuwałem się umyślnie, aby im nie przeszkadzać moją obecnością, i nie przerywać słodkiego „sam na sam“.... Nie znałem wówczas nikogo w Paryżu, nie mogłem więc poprosić jednego z przyjaciół, aby mi wskazali, gdzie mógłbym się rozerwać i zabawić. Tyś był wówczas chory obłożnie. Odwiedziwszy cię dwa, czy trzy razy, nie śmiałem zaglądnąć więcej do pałacu Coulange, pogrążonego w ciężkim smutku i trosce o ciebie. Nudziłem się okropnie, a życie niczem nie zajęte, wydawało mi się straszliwym ciężarem, prawie nie do zniesienia.
Upłynął dopiero pierwszy miesiąc z mojego półrocznego urlopu, tak gorąco upragnionego, a ja zachodziłem już w głowę, co pocznę dalej z sobą? Strach mnie ogarnął na myśl o długich pięciu miesiącach, życia bezczynnego. Postanowiłem uciec z Paryża, i zwiedzić Anglję, Niemcy i Włochy.
Wyznaczyłem już był sobie dzień odjazdu za granicę, gdy przechodząc pewnego wieczora, ulicą św. Honorarjusza, strzeliło mi nagle do głowy, żeby wstąpić do sali balowej w Valentino. Nigdy przedtem noga moja nie postała na podobnym balu. Nie potrzebuję opisywać ci lokalu; wszystkie one bowiem wyglądają jednakowo, a niema nikogo pomiędzy nami, żeby nie znał bodaj jednego z pomiędzy nich. Tego wieczora w Valentino, był ścisk niesłychany. Olśniony światłem kinkietów, ogłuszony hałaśliwą orkiestrą, i zahukany ciągłym ruchem w koło mnie, szedłem przez salę, chwiejąc się prawie, potrącany i popychany co chwila. Spostrzegłem na szczęście wolne miejsce na ławeczce pod ścianą i zająłem je natychmiast. Traf zrządził, że i znalazłem się obok młodziutkiej panienki, olśniewającej, czarującej piękności. Spojrzałem na nią zrazu ukradkiem, z zachwytem najwyższym. Purpurowe usteczka uśmiechały się roskosznie na jej jasnem czole, i w słodkiem, powłóczystem spojrzeniu, malował się spokój niczem niezamącony. i anielska niewinność. Całe jej skromne ułożenie, dowodziło czystości jej duszy dziewiczej. Można było
Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/571
Ta strona została przepisana.