— Nie omyliłam się, wierz mi Meluniu. On nie zmienił się tak jak ja! Przysięgam ci, że to Oktaw Longuet, nikt inny!
Melanja oniemiała ze zdunfenia.
— Coś nadzwyczajnego! — wyszeptała po chwili głosem zdławionym:
Przyjaźń między margrabią de Coulange, a niegodziwym uwodzicielem biednej Gabryeli, wikłała jeszcze bardziej w oczach Melanji, sprawę i tak dość niejasną i nieodgadnioną.
— Gdy spotkały się nasze oczy — przemówiła na nowo Gabryela — sądziłam, że i on mnie pozna. Zdjęła mnie wtedy i ubezwładniła na razie trwoga śmiertelna. Jeżeli na szczęście twarz moja nie przypomniała mu dawnej Gabryeli, inaczej by było z moim głosem. Ten dźwięku nie zmienił. Nie otwierając ust, wydałam się prawdopodobnie panu margrabiemu dziwaczną lub niesłychanie ograniczoną. Wolę jednak tę niemiłą ostateczność, niż gdybym była się naraziła na poznanie mnie przez Oktawa Longuet.
— Na twojem miejscu Ello, byłabym postąpiła wręcz przeciwnie. Wywołałabym właśnie poznanie, przemawiając wprost do niego:
— Choćby mnie i poznał, na cóżby mi się to przydało? Nie Meluniu. Nie żądam dziś niczego, i on nie może mi obecnie w niczem dopomódz. Nie zmieni mego smutnego życia; nie w jego mocy powrócić mi ułud i nadziei pierwszej młodości, naprawić wyrządzoną mi krzywdę, oddając mi moje dziecko! Sądzi zapewne, żem umarła. Pocóż wywodzić go z błędu? Tam jest widocznie bogaty, szczęśliwy.... prawdopodobnie żonaty od dawna.... Nie chcę zakłócać jego spokoju i jego szczęścia domowego. Wyglądałoby to na chęć pomszczenia na nim krzywdy wyrządzonej, nieprawdaż? W mojej zaś duszy nie postała nigdy nienawiść dla niego! Boleję tylko nad stratą mego syna, przebaczając wszystko z serca.... jego ojcu.
— Ten pan jednak mógłby ci może dopomódz Ello, w odszukaniu waszego dziecka?.... i w ogóle wynagrodzić ci krzywdę uczynioną....
Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/586
Ta strona została przepisana.