Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/595

Ta strona została przepisana.

— „Nie zrobię ani kroku bez pani wiedzy i przyzwolenia“. A mimo, tego dręczy mnie ciągle niepokój gorączkowy. Wielki Boże! wszak to całkiem naturalne! Mogęż wiedzieć jakie pan masz zamiary? Poznałam cię dobrym i szlachetnym, ufam twoim oczom poczciwym i patrzącym na mnie tak łagodnie; ale niemniej wydajesz mi się strasznym i groźnym niby anioł mściciel!.... Przyznaję panu, że Sosten de Perny jest nikczemnikiem, nie zasługującym na litość i pobłażanie: jest on jednak moim bratem i wujem rodzonym moich dzieci. Powinnam go więc bronić całą siłą od hańby ostatecznej.
— Nie możesz na nieszczęście przeszkodzić temu pani margrabino, żeby podobny złoczyńca nie wpadł prędzej czy później w ręce sprawiedliwości.
— Ah! sprzysiągłeś się dziś przeciw mnie panie Morlot! — wykrzyknęła tonem bolesnym. — Powtarzam, com powiedziała przed tygodniem: Jeżeli wydasz przed sądem tajemnicę straszną, pchniesz niby sztyletem w serce mnie i margrabiego de Coulange! Ukarzą zbrodniarza, a hańba jego spadnie na nas niewinnych! Ja bo — załkała głucho — nie przeżyję długo tego ciosu. Mogłażbym nie umrzeć, patrząc na boleść niezasłużoną mego najlepszego męża?
Ścisnęło się serce Morlota. Starał się nadaremnie zapanować nad ogartującem go wzruszeniem.
— Choćbym milczał jak grób pani margrabino — rzekł smutno — nieszczęście to jest nieuniknionem. Pan de Perny znajduje się na tak niebezpiecznej i ślizgiej pochyłości, tak jest już bliskim przepaści, że musi wpaść w nią lada chwila. Czeka go niezawodnie „Sąd Przysięgłych“, i.... co za tem idzie.... galery.... Jeżeli kara nie nastąpi za tę zbrodnię, to wyrok zapadnie na niego, za coś innego, czego się dopuści na nowo.
— Nie! nie! zaprotestowała siostra energicznie. — Nie dopuszczę do ostatecznego upadku! Spróbuję raz jeszcze zatrzymać mego brata nad brzegiem przepaści!....
Wyprostowała się dumnie, z błyskawicami w oczach:
— Ah! ja przecież nie bronię tego nędznika — wybuchnęła. — Pragnę tylko osłonić przed hańbą niezasłużoną