w jakich cichych i niedostępnych murach klasztornych, wraz z moim wstydem i moją niedolą?.... Jedynem dobrodziejstwem, które mógłby mi Bóg zrobić, byłoby zabranie mnie z tego świata w chwili, gdy wyznam szczerze jak na spowiedzi, moją winę przed mężem!
Opuściła głowę na piersi, łkając głucho. Wstała po chwili, ale tak była osłabioną, że musiała schwycić poręcz krzesła, aby nie upaść. Zerwał się i Morlot, biorąc za kapelusz.
— Jestem złamana — westchnęła ciężko. — Przebacz mi pan, że muszę go pożegnać. Potrzebuję samotności, aby wypłakać się i wymodlić u Boga jakąkolwiek pociechę w nieszczęściu, które mnie przygniata ciężarem nad siły.
Ajent skłonił się z uszanowaniem, dążąc ku drzwiom.
— Jeszcze słówko, panie Morlot — zatrzymała go — zapomniałam o moim bracie.... Wiesz czego pragnę; czy mogę w tem liczyć na ciebie?
— Postaram się spełnić jak najlepiej missję powierzoną mi przez panią margrabinę.
— Jeszcze raz przyjm panie Morlot moje serdeczne podziękowanie. Dziś wieczór może znajdę chwilkę spokojniejszą, aby napisać w tej sprawie do notarjusza. Wszak pamiętasz jego adres?
— Zapisałem go w notesce pani margrabino.
— Radabym, żebyś pan mógł załatwić się z tem do tygodnia.
— Do dni ośmiu pan de Perny będzie płynął gdziekolwiek, na pokładzie okrętu, pani margrabino.
— Bardzo dobrze.
Ajent skłonił się raz jeszcze i wyszedł z pokoju. W godzinę później wrócił do Miéran. Wieczorem znalazłszy się sam na sam z żoną, odkrył jej tajemnicę wyśledzoną w pawilonie, przy ulicy Ternes, i powtórzył dosłownie rozmowę z Matyldą.
— Widzisz mężu — rzekła Melanja — że mnie nie oszukało własne serce. Nie ma na całym świecie godniejszej kobiety, nad margrabinę de Coulange!
Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/609
Ta strona została przepisana.