Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/614

Ta strona została przepisana.

zakurzony, a na nogach, prawie aż po kolana, były ślady z żółtej gliny. Musi być strudzony jak i ja — pomyślałem — położy się zapewne i uśnie. Wypada i mnie cokolwiek wypocząć, upadam bowiem ze snu.... Nie uczyniłem tego jednak, coś mi bowiem do ucha szeptało, żem nie powinien opuszczać stanowiska. Wszedłem tylko naprzeciw do winiarni, a dwie szklanki dobrego wina, postawiły mnie na nogi.... Około dziewiątej rano, zatrzymała się przed domem najęta karetka. Mężczyzna smagły, z czarnemi włosami i ciemnym, pięknym wąsem, z pańską miną, ubrany wytwornie, wyskoczył z powozu. Wszedł do hotelu, niosąc pod pachą spore zawiniątko. W pół godziny później, zobaczyłem go wracającego w towarzystwie Juljusza Vincent.
— Ho! ho! — mruknął Morlot.
— Mój nocny ptaszek, zmienił się nagle do niepoznania. Był wyświeżony, ogolony starannie, i ubrany elegancko od głowy aż do stóp.
— Kochany Jardel, zaczynasz mnie zaciekawiać w wysokim stopniu.
— Wsiedli obaj do karetki — kończył Jardel — i słyszałem jak jeden z nich krzyknął na woźnicę: — „Dworzec kolei Strasburskiej!“ — Powóz pomknął galopem. Nie czułem już zmęczenia. Odleciała mnie cudownie i chętka snu.
— Doskonale mój przyjacielu! Nie zawiodłem się na tobie. Jesteś Jardel wzorem gorliwego ajenta.
— Domyślisz się panie Morlot, żem oglądnął się i ja za powozem. Na moje szczęście, znalazłem dorożkę na końcu ulicy i zajechałem na dworzec, w minutę po moich dwóch ptaszkach. Zaniepokoiłem się zrazu, nie mając jak trzydzieści franków w kieszeni. Trochę za mało, aby puścić się w daleką podróż. Odetchnąłem lżej, gdy ów brunet okazały zażądał dwa bilety pierwszej klasy do Nogent. Przystąpiłem z kolei do okienka, kupując skromnie bilet trzeciej klasy.... Otóż nie opuszczam tego miejsca panie Morlot, od południa; z oczami wlepionemi, w drzwi od restauracji, gdzie raczą się i posilają nawzajem, Juljusz Vincent i jego towarzysz. W tej chwili popijają prawdopodobnie czarną kawę i likiery.