Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/96

Ta strona została przepisana.

mować swobodnie przyjaciół, i.... przyjaciółki — bąknął Blaireau od niechcenia. — Cóż dalej?
— Ponieważ zastałem tam kilka listów do niego adresowanych, pomyślałem, że aby dowiedzieć się o ptaszku czegoś stanowczego, wypada mi zaczekać na owego sługusa.
— Przyszedł tenże zabrać listy, i tyś udał się za nim.
— Ma się rozumieć.
— A wtedy?...
— Dowiedziałem się, gdzie ów ptaszek mieszka na prawdę.
— Naprzykład?...
— Przy ulicy Babilońskiej, w wspaniałym pałacu.
— Który należy do niego? — wykrzyknął Blaireau.
— Nie, jest on własnością szwagra pana de Perny, margrabiego i miljonera, co jeszcze więcej znaczy. Sosten de Perny o ile sądzę, posiada całe zaufanie swego szwagra.
— Nie mówisz mi jak się nazywa ów margrabia?
— De Coulange.
— Nie powinienem zapomnieć tego nazwiska — pomyślał Blaireau. Gargasse mówił dalej:
— Według wiadomości pozbieranych starannie w okolicy najbliższej pałacu de Coulange, a mniemam, że są dokładne i prawdziwe... margrabia poślubił z miłości siostrę pana de Perny. Ta, za cały posag posiadała jedynie młodość i piękność olśniewającą. Po ślubie matka i brat margrabiny, zamieszkali również w pałacu, na drugiem piętrze. Pan de Perny był wkrótce poczytywany przez całą służbę, za alter ego, swego szwagra. On to zajmuje się wszelkiemi interesami margrabiego. Sprzedaje i kupuje, płaci i odbiera pieniądze do rąk własnych... W chwili obecnej, ciężko chory; jak utrzymują, margrabia opuścił Paryż... aby doń nie wrócić żywym prawdopodobnie. Wyjechał na południe, dla poratowania zdrowia i odzyskania sił. Nikt mi nie umiał powiedzieć, dokąd się udał. Ów sługus nie mówił mi również wiele o samej margrabinie. Żyje ona w zupełnem odosobnieniu od reszty świata; i służba zaledwie ją widuje kiedy niekiedy. Gdyby wierzyć