Strona:PL É Richebourg Przybrana córka.djvu/230

Ta strona została przepisana.

ry twarz oparł na jej kolanach. Płakał długo, po czym podniósł twarz, od łez wilgotną, utkwił błędny wzrok w Arietę i mówił z przerażeniem:
— Janino moja najdroższa, co to się dzieje?... Przynajmniej ty nie odchodź.
Jęk bolesny wyrwał się z piersi młodej kobiety; opanowała się jednak i jeszcze raz pokonała piekący ból:
— Wstań, mój Filipie; bądź spokojny, nie opuszczę cię nigdy. Usiądź koło mnie, porozmawiamy...
Arleta z wielkim taktem, zręcznie, łagodnie próbowała wytłumaczyć Filipowi, w następstwie jakich okoliczności znajdują się tu oboje. Łączyła wspomnienia przeszłości z teraźniejszością. Jakoś to jednak nie robiło już na Filipie wielkiego wrażenia. Snąć iskra Boża, która na chwilę ożywiła jego umysł, już zgasła.
— Czy doktor Baudrutt nie myli się — myślała Arleta z trwogą w sercu. — Filip widocznie odczuł coś, lecz wstrząśnienie było nie dość silne, albo też umysł jego już stracony na zawsze dla rzeczy z tego świata?...
W tym nastroju następne dni minęły dla Arlety niezwykle ciężko. W głowie kłębiły się rozpaczliwe myśli: czy Filip zda sobie kiedykolwiek sprawę z tego, że ona, Arieta, jest jego żoną? Czy w danym razie będzie zdolnym oświadczyć, że wybrał ją własnowolnie i z pełną świadomością pragnął poślubić? Jeżeli kiedy Paulina i jej mąż stawią Filipa przed sądem francuskim, czy wtedy Filip będzie chciał i mógł zeznać, że ożenił się z własnej, nieprzymuszonej woli? W takim stanie, w jakim jest obecnie, ani myśleć o tym! I co wtedy? Rozłączonoby nas na wieki... Boże, Boże wielki i miłosierny, któryś tyle już razy spoglądał na moje nieszczęście z sercem pełnym litości, przyjdź i teraz z pomocą służebnicy Twojej i oświeć Łaską tego, którego kocham nad życie...

KONIEC TOMU DRUGIEGO.