Strona:PL É Richebourg Syn.djvu/178

Ta strona została przepisana.

Powinieneś i ty być tem zachwycony, kochany Montgarin. Przekonywujesz się coraz więcej, jaki skarb nieoceniony posiędziesz niebawem.
— Tak pani hrabino, pochwalam i ja to wahanie w pannie de Coulange.
— Od dziś możesz zacząć nadskakiwać Loli... panie de Montgarin. Miłość musi być zdobytą. Serce Loli, zwalczone dowodami twojego szczerego uwielbienia, pokona wreszcie ostatnie wątpliwości i zabije nawzajem dla ciebie.
— Ah! cześć moja dla panny de Coulange, dorównywa mojej niewysłowionej miłości. Nie zapomnę ani na chwilę pani hrabino, że jest ona panią swego serca, i potrafię czekać cierpliwie na tegoż wyrok ostateczny.
— Toś dobrze powiedział kochany Ludwiku. Odszukuję w tobie szlachetnego hrabiego de Montgarin.


∗             ∗

Zdziwili się po trochu państwo de Coulange oświadczeniem hrabiny. Odpowiedzieli jednak w te słowa:
— Nie mamy prawa odtrącać nikogo, pragnącego pozyskać rękę naszej córki. Przyjmiemy tem chętniej pana de Montgarin że ty hrabino wprowadzasz go do naszego domu. Ufamy Loli zupełnie. Wiemy, że nie zrobi złego wyboru. Jeżeli serce jej wybierze hrabiego de Montgarin, poślubi ją.
Gdy ojciec powiedział o tem Eugenjuszowi, młody człowiek zmarszczył brwi.
— Czy rodzice pytali o to Loli? — rzekł z cicha.
— Lola właśnie upoważniła hrabinę do tego.
— Ejże! — Eugenjusz wykrzyknął gniewnie.
— Jesteś z tego niezadowolony, co?
— Tylko zdziwiony, drogi ojcze.
— Miałżebyś coś do zarzucenia hrabiemu de Montgarin?
— Oh! nie ojcze.... Zresztą, znam go zaledwie!....
— Widzę jednak, że ci jest niemiłą ta wiadomość....
Skoro moja siostra zgadza się z tym wyborem, i widzi w nim swoje szczęście, skłaniam głowę, i.... nie mam nic więcej do powiedzenia przeciw temu, ojcze kochany.

KONIEC TOMU PIERWSZEGO.