Ta strona została skorygowana.
XI.
Na mej ręce spracowanej
Zabłąkany motyl siada,
Skrzydła składa i rozkłada,
A ja patrzę zadumany
Na tę sprzeczność tak głęboką,
Na ten kontrast mojej dłoni
Z krasą jego błon i żyłek, —
U mnie zmarszczka zmarszczkę goni,
Na nim aksamitny pyłek
Wprawia w zachwyt ludzkie oko.
Mój ty gościu z innych światów,
Przyodziany w blask i tęcze
Łąk zielonych ulubieńcze!
Bytem twoim: pośród kwiatów
Ustawiczny pląs i tan.
Gdzie nie fruniesz, w krąg ci świeci
Lazur czysty, — gdziebyś nie siadł
Do rozkosznych siadasz biesiad,