powiedał. A prawda, panie Kostka, iż wdy te regułki moje nauczyć czego mogą; pewnie ten dobry pan, by był pomniał, z kim mówi, nie dopuściłby się był tego błażeństwa. A tak, jakom powiedział, dworzanin na najmniejszą rzecz patrzyć ma. To też ktemu, aby pomniał, przed kim się z czym popisuje i z jakim towarzystwem, bobym ja nie chciał, aby miedzy chłopstwem siadał, a tam to pokazował, co umie, abo się z nimi kosztował o płatną.
Tu rzekł tak pan Bojanowski: Musielibyśmy my Polacy szermować nigdy nie umieć, byśmy w Witemberku z kuśnierzmi szermować nie mieli; zda mi się, iż tę rzecz W. M. subtylnie wyciągasz, bo tam więc w szermierstwie nie idzie o szlachectwo, ale kto duższy, kto czerstwiejszy, a więcej umie; a siła, moc, czerstwość a umiejętność może być tak wielka w chłopie, jako we mnie; więc kiedy mię ubije szermując abo pochodzi w zapasy, nie już ja szlachectwo stracę, a on go dostanie, ale abo mu więtszą moc ludzie niż mnie przypiszą abo umiejętność, a w tym jednak pokaże się we mnie nie harde serce, iż z nierównym sobie skosztować-em się nie sromał, co ludzie z podziwieniem za dobre mają.
Nie owszejki ja też tego, panie Bojanowski, zakazuję (odpowiedział pan Myszkowski), ale takbych chciał, iżby szlachcic poczcił tym nieszlachcica, nie iżby prawie już o płatną, kto ma wziąć wieniec, pójść to miało, ktemu chcę, aby szlachcic był napoły wygranej pewien, bo jeśli inaczej, nie radzę aby się kusił, bo to jakoś nie przystoi zawołaniu szlacheckiemu, aby chłop miał w czym nad nim górę mieć. A tak mnieby się zdało, aby przy zgrai acz nic zaniechał tego szlachcic, bo w tej mierze z wygrania cześć mała, a z przegrania silna sromota. Są też i ine zabawy dworskie, ale tych wszytkich dworzanin (okrom które do rycerskiego rzemięsła należą) używać będzie jako nie swego dzieła, pokazując się być nikąska niechciwym, aby go z tych fraszek, iż je dobrze czyni, chwalono; a wszakoż gdy kczemu przydzie, niechaj znać będzie, iż dobrze umie, ale iż w tym nic abo barzo mało ćwiczyć się może. Nie jako jeden mój dobry przyjaciel, który, iż się zbytnie w muzyce kocha, kiedy z kim mówi, a iż w mowie trefi się jakie pomilczenie, to hnet pocichu imuje się śpiewać; a drugiego znam, który,
Strona:PL Łukasz Górnicki - Dworzanin polski.djvu/085
Ta strona została przepisana.