Strona:PL Ściegienny Piotr - List Ojca Ś-go Grzegorza Papieża.pdf/6

Ta strona została uwierzytelniona.

bądźcie do nas, abyśmy ich połapali i do kryminału pooddawali.
— Brońcie się sami — odezwał się jeden gospodarz.
— O Bracie! — rzekł na to posłaniec — tak i my mówiliśmy, kiedy złodzieje naszych sąsiadów rabowali. Widzisz co się stało!! Zniszczeni nasi sąsiedzi dziś muszą żebrać a myśmy przyszli do ostatniej nędzy. Dawniej na niczem nam nie zbywało, dziś nie mamy z czego żyć i jeżeli nam pomocy odmówicie, zniszczą nas złodzieje do reszty. Potem złodzieje znowu do was przyjdą i was zrabują i zniszczą — wasze domy popalą, i pójdziecie na poniewierkę — przyjdzie do tego, że i my i wy z głodu umierać musimy. Dajcie nam pomoc Bracia! a obronimy się wspólnie od nieprzyjaciół, którzy nam zagrażają. W połączeniu bowiem znajdziemy siłę, której inna siła podołać nie potrafi.
Usłyszawszy jeden z rozsądniejszych gospodarzy tę mowę, odezwał się do swych sąsiadów: Ten gospodarz do nas przysłany, dobrze mówi — trzeba im dać pomoc — a nawet wiecie co, bracia! my od siebie poślijmy do sąsiednich wiosek i miasteczek, wezwijmy tam mieszkających gospodarzy, aby w przypadku i oni chcieli należeć do wspólnej obrony, niechaj i tamci poślą do przyległych wsi i miast. Należy nam się zebezpieczyć, należy uświadomić i wezwać wszystkich, bo wszystkim nieszczęście i zguba zagraża. Widać, że nieprzyjaciele postanowili wszystkich nas zniszczyć, a niewiadomo na którą wieś lub miasto uderzą i tylko połączonemi siłami potrafimy ich odpędzić.
Ta rada bardzo się wszystkim podobała, wszyscy przyrzekli sobie wzajemną pomoc w każdym przypadku, a uwiadomiwszy jedni drugich o napadach rozbójników, czekali ukazania się tych złoczyńców.
Dwa lata upłynęło a złodzieje nie pokazali się; rabowali innych, w dalekiej stronie. Przez ten czas opatrzyli się gospodarze w pałki, dzidy, kosy i siekiery.
Pokazali się złodzieje... napadli miasto... Mieszczanie gospodarze wezwali pomocy obcych — wezwani natychmiast przybyli, z czem kto miał, otoczyli złodziejów rabunkiem zatrudnionych. Jednych połapali, powiązali, drugich broniących się pozabijali, a uciekających dotąd ścigali po lasach i manowcach, aż wszystkich wygubili. Od tego czasu każdy gospodarz spokojnie w domu zasypiał i był pewny, że mu nikt pracy nie wydrze.
Co się stało z gospodarzami, którzy sobie pomocy dać nie chcieli, stanie się i z wami, kochane dzieci! jeżeli się nie będziecie wzajemnie kochali, jeżeli nie będziecie słuchali głosu cierpiącego bliźnego, jeżeli sobie nawzajem nie będziecie dawali pomocy — pójdźcie na żebraninę!! Jeżeli zaś będziecie się kochali, jeżeli nieszczęście jednego z waszych braci będziecie uważali za nieszczęście własne, jeżeli wspólnie wszyscy będziecie się bronili od napaści złych ludzi: wtenczas niema siły, któraby was zniszczyć mogła; poznajcie tylko swą siłę, użyjcie jej, a zobaczycie że niema siły nad waszą siłę.
Widzicie lub słyszycie że sąsiada bliźniego waszego na pańszczyźnie biją — nie dopomagajcie tym okrutnym katom pastwić się nad biednym człowiekiem, ale go brońcie, bo co on dziś cierpi, wy jutro a może i dziś jeszcze cierpieć będziecie.
Widzicie lub słyszycie, że wasz sąsiad biedny podupada, zabierają mu pracę majątek, wspomóżcie go, nie dajcie mu krzywdy czynić — bo co jego dziś spotyka was jutro albo dziś jeszcze spotkać może.

(D. c. n.).