Strona:PL Ściskała - Ostatni mnich w Orłowej.pdf/17

Ta strona została przepisana.

rydla, od siekiery lub rusznicy! A cóż macie swojego? Nic! Ani ta strzelba, ani też wasz szary kapelusz nie jest wasz, tylko klasztorny. Dał — to Pan Bóg ziemię tylko panom, tylko księżom? Lud ją uprawia, lud na niej robi, więc też do ludu powinna należeć!
Ostatnie słowa wypowiedział podniesionym głosem, tak, że doleciały do uszu wszystkich. Każdy z ciekawością zaczął spoglądać w stronę Strzelca i nieznajomego. Na to czekał przybysz. W mig skoczył na ławę, a gdy jeszcze bardziej się uciszyło, odezwał się kaznodziejskim, wyszkolonym głosem:
— Bracia! Nową wiarę wam zwiastuję, ewangelię bożą, ewangelię czystą! Nie słuchajcie mnichów ani klechów! Nie potrzebujemy ich, każdy z nas jest sobie księdzem! Już minęły te czasy, kiedy to ludzie szli za księżmi, jak barany za pasterzem. Teraz my sobie sami damy radę, a te wszystkie dobra klasztorne i księże będą nasze. Ziemia dla ludu!
Krótkie te słowa wywołały burzę jak w ulu,
— To heretyk! — wołają jedni,
— Dajcie go tu! — krzyczą drudzy, cisnąc się do izby gospodniej,
Ale spokojniejsi starali się uciszyć zamieszanie i oburzenie. Byli i tacy, co mówili: