Strona:PL Ściskała - Ostatni mnich w Orłowej.pdf/21

Ta strona została przepisana.

nieśli, tem się nikt nie oburzał, to nikogo nie dziwiło ani gorszyło. Obżarstwo, pijaństwo, gry, rozpusta niszczyły dobrobyt ówczesnej szlachty. Szlachta pozbywała się ziemi, ubożała — to uważano za naturalne, to nic, — szlachcic do korda i dzbana stworzony. Klasztor, zakonnicy nie szastali się, nie trwonili, nie żyli nad stan, majątek więc mógł rość łatwo i rósł. To brano mnichom za złe. Na co im dostatki?
Słusznie zauważył strzelec w gospodzie »na wołowem«, że oszukiwano zakonników we wszelki sposób. Dzierżawcy po wsiach klasztornych, burggrabiowie na zamkach obdzierali lud, a oszukiwali klasztor i niejeden z nich po kilku lub kilkunastoletniej dzierżawie nabywał sobie posiadłość na Morawach lub w województwie krakowskiem. O takim mówiono, że utył na klasztornym chlebie.
Lud zaś prosty, nie znający się tak dobrze na różnych sztuczkach i fortelach, łzami i prośbami starał się uzyskać ulgi w uiszczaniu podatków. Ale za te ulgi nie bardzo był wdzięcznym. Nawet i jałmużny, udzielane przez Ojców, uważano za zupełnie naturalne i wcale ich sobie nie ceniono, jakby każdemu się należały.
— Wszak mają z czego, niech dadzą! — mówiono. — Na cóż im to wszystko będzie?