Strona:PL Ściskała - Ostatni mnich w Orłowej.pdf/28

Ta strona została przepisana.

mrowia ludzkiego, co to zeszło się na jutro ze wszech stron Śląska, wyszło z tych kochanych siół i chat skupić się u stóp Bogarodzicy, zaczerpnąć znowu coś z tej pierwszej skarbnicy oświaty i kultury, jaką dla Śląska był klasztor orłowski.
Ostatnie promyczki słoneczne, wdzierające się do celi O. Jakóba, zastają go pogrążonego w bolesnej zadumie, co jak rzeźbiarz jaki rysuje nowe bruzdy na stroskanem czole zakonnika.
Zestarzał się w klasztorze orłowskim, zżył się z ziemią śląską i z tym dobrym ludem, któremu był nauczycielem i ojcem pod niejednym Opatem, Dziś zaczyna się walka o duszę tego umiłowanego ludu. Walka niebezpieczna, walka nierówna, Kiedy ona się skończy? Kto w niej zwycięży?
Dziś na razie o wiarę chodzi, — jutro może walka się rozszerzy, obejmie inne skarby, Ojczyznę, język. Któż to przewidzieć może?
A gdy Benedyktynów nie stanie, gdy się tu wszystko zawali, gdy chciwość, przebiegłość i złość weźmie górę, czy wstanie kiedyś Feniks jaki i podejmie sztandar wytrwałej, benedyktyńskiej pracy dla Boga i Ojczyzny?
O. Jakób postanowił jeszcze przed wieczerzą dać znać Opatowi, jaki ptaszek z dalekich