Strona:PL Ściskała - Ostatni mnich w Orłowej.pdf/32

Ta strona została przepisana.

schlebia. Taki n. p. Niemiec, to ci sie naje, na — pije u naszego, a potem wąsika utrze, podkręci i myśli sobie: Głupi Ślązak! Tego można wszędzie za nos wodzić! To masz za gościnność staropolską! Jeżdżą po nas, jak na osłach, a my, głupi, sami tego chcemy i jeszcze radzi temu jesteśmy.
— Żeby to wszystko było — zauważył Strzała. — Co się u nas stało w Cierlicku? Posłuchajcie! W Górnem Cierlicku u Widerny jest urodziwa córka, szykowna dziewczyna. Raz przyjechał tam urzędnik ze zamku, nazywa się Lesel, niby to dla rozpatrzenia granicy między polem książęcem a Widernowem. Stary ugościł go jak mógł, jak to nasi ludzie zawsze z radością robią. Lecz tamtemu najwięcej córka wpadła w oko. Zaczyna coraz częściej zajeżdżać i do dziewczyny się zalecać. Staremu nie było to w nos, ale cóż miał robić? Nie wypadało panoczka wypędzić z chałupy. Zdarzyło się, że raz musiał Widerna zajść na zamek do Błędowic, córka została sama w domu ze starą ciotką. Naraz zajeżdża pański powóz przed obejście Widernowe i nim dziewczyna i ciotka spostrzegły się, porwał gach pannę, wsadził na wóz i ku Cieszynu. Na szczęście stary nie zastał pana Błędowskiego w domu, wrócił prędzej. — Wróciwszy, słyszy z przerażeniem, co zaszło.