Strona:PL Ściskała - Ostatni mnich w Orłowej.pdf/36

Ta strona została przepisana.

rozeznać, czy to bijatyka, czy co. Wnet jednak dały się słyszeć okrzyki, podobne jak »na wołowem«. Jedni wołali; »dawać go tu!«, drudzy: »puścić go, dobrze mówi!« i tak dalej.
Łatwo domyśleć się, iż zamieszanie to, wśród nocy przed odpustem wywołał Jan Hess z Wrocławia. Tak, jak »na wołowem«, tak i tu zaczął u stóp klasztoru krzewić między pątnikami nowe »zasady religijne«.
Zanim Hess wziął się do rzeczy, zasięgnął wprzód u Orłowian języka. Dowiedział się od nich z luźnych uwag, że położenie mnichów było liche. Majętności klasztoru graniczyły z dwóch stron z nowo utworzonem państwem frysztackiem, w którem gospodarował Fryderyk Kazimierz, syn Wacława cieszyńskiego.
Oddawna już istniało; naprężenie między klasztorem a: komorą książęcą o prawo polowania.
Komora rościła sobie prawo polowania w tych lasach, które klasztor otrzymał dawniej w darze od książąt cieszyńskich. Teraz te spory się zaostrzały. W dobrach frysztackich zbyt często urządzano polowania i nieraz podochocone i pijane towarzystwo książęce musiało wskutek tego bez zdobyczy do Frysztatu wracać. O księciu Fryderyku Kazimierzu mówiono też, że on to ułożył śpiewkę: