Strona:PL Ściskała - Ostatni mnich w Orłowej.pdf/44

Ta strona została przepisana.

pi, to »wściekłe psy«, mówił. Było źle pzedtem, potem jeszcze gorzej!
Krewniacy nabrali teraz jakoś więcej od-wagi i dorzucali swe uwagi i docinki. A Strzała starszy, co we Frysztacie miał sposobność poznać lutrów, dogryzał Hessowi dalej:
— My się nie dziwimy, że obstajecie za Lutrem, wszak był księdzem, jako i wy, a także odpadł. Ale niech was Bóg zachowa, byście nam nowej wiary nie głosili. Już i tak źle, coby potem było?!
— Z wami trudna rada, przeklęte papieżniki! — zawołał rozperzony Hess. Zerwał się na równe nogi i znikł bez śladu w nocnych ciemnościach.
— To my mu dali! — zawołał młodszy Strzała.
— Ale powiedz mi, Jędrysie, jak to może ksiądz tak się zmienić? On wszystko dobrze wie, uczył się długo o wszystkiem. To dziwne. Albo to, co księża mówią, musi nie być tak, jak to opowiadają. Coś w tem jest.
— Dziwne to — odpowiada starszy Strzała — ja się już też pytałem o to raz przy spowiedzi frysztackiego księdza plebana. A on mi mówił tak: Mój ty drogi! Rozum i wola nasza muszą uniżać się przed wolą Bożą i niezgłębionemi tajemnicami Bożemi. Póki rozum pokorny,