Strona:PL Ściskała - Ostatni mnich w Orłowej.pdf/53

Ta strona została przepisana.

rąca w kościele i woleli stać na wietrze. Niektórzy siadają na kamiennych schodach przy drzwiach i śpiewają również, choć już ciszej nieco, nieśmiało. Chcą dostosować się do śpiewu, wspólnego w kościele.
A z poza wałów, tam z dołu, dolatują razem z prośbami krzykliwemi licznych żebraków głosy kramarzy, co się tam rozłożyli i jeszcze przed sumą mieli czas na nawoływanie pątników, by kupowali potrzebne w domu sprzęty. Podczas samej sumy nie wolno było ani sprzedawać, ani nic kupować. Pątnicy zaś albo zostawiali sobie kupowanie na później, albo już teraz zaopatrywali się w różne potrzebne rzeczy.
Bo też wybór był obfity. Różnorodne na-czynia gliniane, wyrabiane we Frysztacie, dzbanki, miski, garnki, dalej skóra na łapcie, kyrpce, rzemienie, biczyska, sukno na spodnie szerokie, wtedy w modzie będące, sukno na brucleki i bondy, płótno zgrzebne. Dla kobiet na jubki na zimę, na kożuchy, bąki, na suknie wałaskie, różne sukna i gunie, co je wyrabiali jabłonkowscy i ustrońcy Wałasi. Prawdziwy jarmark. Chleb, kiełbasa, piwo, ogórki kwaśne, żółte śliwki. Pątnicy spoglądali ciekawie na różnorodność przedmiotów, niejednemu ślinka szła na to lub owo, większość odkładała ku-