Strona:PL Ściskała - Ostatni mnich w Orłowej.pdf/56

Ta strona została przepisana.

stes Tuos!« — woła błyskawicznemi myślami Ojciec Jan, ogarniając majestatycznym, orlim wzrokiem lud zebrany.
I zaczyna Opat drżącym od wzruszenia głosem. Wczoraj długo medytował, długo rozmyślał, jak mówić i co mówić, a z myślami przychodziły refleksye różne, lęk jakiś, groza, ból, co aż w gardle dławi, nijak nie było można skleić całości. To, co nim miotało, o czem chciał mówić, czem chciał lud porwać, było za straszne na kazanie w odpust Matki Boskiej, — a znowu przemilczeć, odprawić pątników bez słowa, nie wykorzystać należycie chwili, to byłoby zaniedbaniem najświętszych obowiązków.
Zaczyna więc, a jeszcze nie wie, co powie, »Ty mów za mnie, Boże, i Ty, Maryo! Moje słowa niech będą waszemi! Weź usta moje, weź serce moje!« Zaczyna o czci Maryi między narodami, o Jej pośrednictwie u Boga, jak Marya modli się z nami i za nas do Boga, jak modły nasze udoskonala, uzupełnia, a potem woła Ojciec Jan, wzruszony cały:
— A teraz, ludu mój, dobry, kochany, po-wiedz ty mi, pocoś tu dziś przyszedł? Pocoś ty tak gromadnie tu się zebrał? Rzuciłeś pług, sierp, kosę, a poszedłeś Mfśród żaru słońca, wśród skwaru aż tu do klasztoru! Po co? O, ja wiem, że ciebie tu miłość pędzi. Miłość cię tu