Strona:PL Ściskała - Ostatni mnich w Orłowej.pdf/67

Ta strona została przepisana.

cacki. Ksiądz to, czy nie ksiądz? Bez stuły, bez komży. Staje, patrzy tak dziwnie, jakby z pewną obawą, niepewnością. Bez zwykłego katolickiego pozdrowienia, bez czytania, ewangelii zaczyna mówić. Jak na wiecu łub na zwykłem zebraniu.
A między zdziwionym ludem rozchodzi się szeptem po kościele: To niemiecki ksiądz luterski, nasz we więzieniu. I oburzony naród tem świętokradzkiem bezprawiem, rozżalony do głębi, pcha się odruchowo ku drzwiom, by wyjść i nie posłuchać apostaty, nie być świadkiem bluźnierstw. Ale cóż to? Wyjścia strzegą nasłani przez księcia pachołcy książęcy. Nie puszczają nikogo, pchają brutalnie z powrotem do kościoła. Lud stoi bezradny, obrażony do żywego i zbolały, nie wie, co robić. Jak trzoda bez pasterza. Pasterz prawdziwy w więzieniu, a tu, na ambonie, krzyczy ochrypłym głosem najemnik cudzy, co wyrzekł się swych ślubów, zrzucił szatę kapłańską, świętokradca, apostata — Jan Hess z Wrocławia.
Wobec widocznego gwałtu i podstępu dziś Frysztaczanie dalecy byli od słuchania heretyckich kazań.
Ktoś tam z tłumu zanucił: »Święty Boże!« Lud bezradny podchwytuje, z płaczem melodyę i śpiewa. Podnosi się pieśń jak huragan, jak