Strona:PL Ściskała - Ostatni mnich w Orłowej.pdf/76

Ta strona została przepisana.

dzieło, albo podstęp, dzieło szatana. Po krótkiej modlitwie postanowił O. Jan odpowiedzieć przychylnie księciu w tej myśli, że albo sam stawi się z orszakiem swoim, albo wyśle kogo upełnomocnionego do układów. Zaproszenie całe było bardzo życzliwie i przyjaźnie pisane. Miało na celu zakończenie długich i przykrych sporów i wzajemnej nieprzyjaźni. Innej odpowiedzi nie można było księciu, posłać. Dziej się wola Boża!


Nadszedł oznaczony w piśmie książęcem dzień. Opat nie mógł sam wybrać się w drogę, bo nie czuł się jakoś zdrów. W ostatnim czasie cierpiał na bezsenność. Jakaś dziwna choroba. nerwowa nim owładnęła, jakiś wieczny niepokój, sny okropne, jak tylko na chwilkę przymknął w nocy znużone powieki. Dziwne przeczucia, dziwna trwoga! Szukał wtedy zawsze ratunku w modlitwie. Ile nocy spędził na klęczkach, Bóg sam wie najlepiej. To było powodem, że nie pojechał sam, ale wysłał Ojca Przeora z trzema innymi Ojcami z odpowiednim orszakiem dla dodania poselstwu uroku. Po Mszy rannej wyruszył orszak mniszy na koniach z dziedzińca po zwodzonym moście w dół na drogę frysztacką.