Strona:PL Ściskała - Ostatni mnich w Orłowej.pdf/86

Ta strona została przepisana.

gim końca powroza zrobiono pętlę i zarzucono koniowi na szyję i puszczono wolno, dawszy mu przedtem kilka razów batem. Koń ruszył z kopyta, a biedna ofiara znaczyła drogę krwawym szlakiem, bo głowa i ciało rozbijało się po ziemi i krwawiło bruzdy i ścierniska... A kiedy koń, zdziwiony niezwykłym zaprzęgiem, stanął wreszcie, ciało mnicha było podobne do tej niewinnej, świętej ziemi śląskiej, a dusza jego męczeńska stała już tam w niebie przed Bożym sądem...
Pierwsza ofiara nowej nauki na śląskiej ziemi. Za nią poszło potem tyle ofiar podobnych bez liku, o których nikt nie pamięta, których nikt nie zapisał, tylko Bóg jedyny. A liczba ich legion. Męczennicy wiary i polskości. Musieli paść, bo tylko po ich trupach można było kraść i bogacić się, wyrywać ludowi na Śląsku wiarę i język.
Padł ofiarą i drugi i trzeci zakonnik. Jednego wrzucono do gnojówki, gdzie, osłabiony z powodu upływu krwi, utopił się, trzeciego ktoś lancą długą przybił przez piersi do ziemi. Biedak umarł, a lanca została w nim sterczeć, jakby pomnik strasznej zbrodni nieludzkiej.
Tak skończyły się inspirowane przez Hessa układy z zakonnikami orłowskimi. Kilka-