Strona:PL Świętochowski - O prawach człowieka i obywatela. O prawach mniejszości.djvu/32

Ta strona została przepisana.

ciu narodu. Ale mnie nic nie obchodzi, co naród uważa za słuszne. Nieokiełznane „ja“ — a takimi jesteśmy i w tajemnem wnętrzu pozostajemy ciągle wszyscy — jest nieustannym zbrodniarzem w państwie. Człowiek, którym kieruje jego odwaga, wola, bezwzględność, nieustraszoność, otoczony jest przez państwo i naród — szpiegami. Powtarzam — przez naród. Poczciwi ludziska cuda myślą o narodzie, a on ma usposobienie nawskróś policyjne. Tylko kto się zaprze swego „ja“, ten jest dlań miłym... Do czego mam siłę, do tego mam prawo... Jestem więc uprawniony do wszystkiego, do czego jestem zdolny. Jeśli mogę, mam prawo strącić Zeusa, Jehowę i t. d.; jeśli nie mogę, to ci bogowie zachowują ciągle swoje prawo i władzę przeciwko mnie... Sam siebie upoważniam do mordowania, jeżeli sam sobie tego nie zakażę, jeżeli sam nie obawiam się morderstwa jako występku... Prawa ludzkie i prawa nabyte mają toż samo pochodzenie — od natury, która daje mi prawo — mianowicie do urodzenia się (a następnie do dziedzictwa i t. d.). Urodziłem się człowiekiem — znaczy tyle, co urodziłem się królewiczem. Człowiek naturalny ma tylko prawo naturalne — siłę i roszczenia naturalne: prawo narodzin