i roszczenia narodzin. Natura wszakże nie może mnie do tego uprawnić, t. j. uzdolnić lub umocować, do czego mnie uprawnia tylko mój czyn. Że dziecko króla stawia się ponad innemi dziećmi — to jest jego czyn, który mu zapewnia przywilej, a że inne dzieci czyn ten chwalą, i uznają, to jest ich czyn, skutkiem którego są godne być — poddanymi“[1].
W tym duchu i stylu rozebrał i wyszydził Stirner wszystkie pojęcia moralne, przeciwne bezwzględnemu samolubstwu, nie nakreśliwszy jednak planu opartej na niem organizacyi społecznej. Nie uczynili tego jego potomkowie duchowi, anarchiści nowocześni, którzy poprzestają tylko na krytyce obecnego stroju i na ogólnikowem punktowaniu przyszłego.
Jedyna — o ile mi wiadomo — książka tego kierunku, poświęcona specyalnie naszemu przedmiotowi, L’individu et la societé (1897) J. Grave’a nosi taki charakter, który zresztą godzi się ze zwykłą powierzchownością literatury anarchistycznej. Wyszedłszy ze słusznego twierdzenia, że „jednostki ludzkie nie są komórkami plastycznemi, zmuszonemi stosować się do funkcyj życia,
- ↑ Der Einzige, str. 8, 153, 200, 201, 204.