będzie swym własnym sędzią i przewodnikiem, wydaje się istotnie niemożliwem dla mózgów karmionych wiedzą urzędową...” Chociaż Grave wyśmiewa takie mózgi i ze swojego dla zrozumienia przyszłości czyni table rase, nie umie on nam niczego więcej powiedzieć o tem „nowem społeczeństwie”, tylko że ono będzie się obywać „bez praw, bez instytucyj (?), bez siły zbrojnej”, że jednostka w swem działaniu „ulegać będzie pobudkom, które dając jej przyjemność, zarazem przyczyniać się będą do dobra ogólnego, do najwyższej korzyści gatunku”. Wszystko to uczy nas bardzo mało[1].
Najpoważniejszym głosem naszej epoki w przedmiocie praw człowieka jest traktat H. Spencera.
Charakter jego wywodów uwarunkowany jest z jednej strony jego pochodzeniem, z drugiej — stanowiskiem filozoficznem. Anglik zna tylko tyranię wszechwładnego parlamentu i opinii publicznej, a wyznawca teoryi organizmu społecznego wyprowadza prawa życia politycznego z praw biologii. Społeczeństwo — według niego — „nie jest masą plastyczną”, którą można ugnieść według upodobania, nie jest „pewną ilości*.
- ↑ L’individu, str 201 — 210.