Wnet ludziska wieści sobie udzielają,
Że w klasztorze klucze znajdować się mają,
Które na ołtarzu świątyni złożono,
Co jak gwiazdy z nieba, tak światłością płoną.
Do klasztoru zatem z tej i owej strony
Pobożnych pielgrzymów walą się miliony.
Nad ludem falują chorągwie złociste,
Od nich dziewy wstęgi trzymają wzorzyste.
Głośna pieśń pątników sławę Pana wieści;
Tłumy niezliczone ledwo klasztor mieści.
Mnisi naraz nowe rozpoczęli życie,
Albowiem ofiary sypią się obficie.
Wynędzniali bracia ciała nabierają, —
Gdyż obiady dłuższe, chóry się skracają.
Lubią przesiadywać dłużej w refektarzu,
Więcej o żołądku myśląc niż ołtarzu.
Raj ziemski kluczami tymi otworzono,
Cóż, gdy wiekuiste szczęście zatracono!
Gdy zaś dopełnili mnisi grzechów miarę,
Sprawiedliwy Stwórca zesłał ciężką karę:
W różne strony świata naraz rozproszeni
Zginęli bez wieści. Dzisiaj wśród zieleni
Bluszczów i paproci widnieją ruiny,
Co świadczą o karze grzeszników za winy.