Strona:PL Świętopełk Czech - Klucze Piotrowe.djvu/39

Ta strona została skorygowana.

Co zagłady się ustrzegły.
Stąd brzmi, nie wiem od lat ilu,
Odłos dzwonka, który mnichy
Na chór zwał, lub pacierz cichy.
Gąszczem się przedziera młodzian,
Gdzie chram pusty, zrujnowany,
W lasów cieniu stał, przyodzian
W bluszcz, co wszystkie oplótł ściany,
Ocalone od ruiny.
Niżej kwitnie krzak jeżyny;
Główki wznoszą tu ku górze
Białe lilie, wonne róże,
Z mchów wyjrzawszy aksamitu.
Przez szczeliny gdzieś od szczytu
Błękit nieba się przeziera,
Światło igra promykami,
Las ciekawie w chram zaziera
Przez szczeliny gałęziami
Osłaniając dookoła
Uszkodzone świętych czoła.

Z ciekawością, co z ócz błyska,
Chłopiec dąży w rumowiska,
Gdzie stał ołtarz w dawne lata.
Jak tu pusto! Patrz, tam z boku
Bluszcz, co ścianę tę oplata,
Kaskadą, zda się, potoku...
W tem, gdzie ściana nadpęknięta,
Którą zieleń ta otacza,