Strona:PL Świętopełk Czech - Klucze Piotrowe.djvu/43

Ta strona została skorygowana.

Z drogich kruszców wykonaną,
Rubinami wykładaną.
Na niej, patrzaj, gwoździe żywe:
Małe główki oskrzydlone,
Wskroś po bramie rozrzucone...
Raju wrota masz prawdziwe!

Jak mistrzyni chłopca uczy,
W otwór zamku leciuteńko
Włożył jeden z niebios kluczy
I zakręcił cichuteńko.
Lecz niebiańskie to zamknięcie
Zardzewiałe ponoć było,
Odezwało się skrzypnięcie,
Lecz tak jakoś błogo, miło,
Jakbyś synka słyszał głosek,
Gdy twój luby złotowłosek
Rad pościółkę śmiechem wita,
Gdy go do snu kładzie matka.
Wolę nimfy do ostatka
Pełniąc, chłopiec klamkę chwyta.
Znów głos dźwięczy, śmiechu blizki,
Jak gdy matka u kołyski
Podczas nocy letniej, w ciszy,
Swego dziecka śmiech posłyszy
I rozśmieje się tak samo.
Chłopiec wszedł do nieba bramą.

Próżno się wysila mowa
I wypisać pióro sili,