Moja pani prosi pani,
Czy są gąski na przedanie.
Pojechała w dróżkę,
Wykręciła nóżkę,
Miąska jej się chce.
Tu dzieci w strachu, które też na to miąsko pójdzie, a Rozalia na to:
Moje gąski skubane,
Nie na miąsko chowane;
Pióreczka pogubiły,
Jak nocką w szkodzie były.
— Heruś!.. łap je sobie teraz!
Jak tylko Rozalia krzyknęła: Heruś!... zrywały się dzieci i każde w inną biegło stronę. A co tam było gwaru, co śmiechu!
Oj, napocił się Staś niemało, zanim które chwycił. Że to był jednak chłopaczek chybki, więc mu się w końcu zawsze udało jakąś gąskę złapać. Złapana gąska musiała cicho siedzieć zdaleka, a Staś szedł za nią płacić Rozalii.
Macie tu za waszą gąskę,
Świeżego sianeczka wiązkę,
Na piasku je grabiono,
Na deszczu je suszono,
Czy dosyć?
— Mało — mówiła Rozalia. Gąska tłusta, siwa.
A z takiej gąski to są wygody,
Przyniesie drewek, przyniesie wody...