się w błyszczące trzewiczki i przeglądałabym obrazki w mojej książce. Ale wszystkiego na raz mieć nie można; niech mi mama poradzi, co ja mam kupić?
— Ja ci poradzić nie mogę.
— Dla czego?
— Bo mnie żadna z tych rzeczy nie zrobiłaby wielkiéj przyjemności.
— Żadna! To nic dziwnego, mama nie jest małą.
— To prawda, ale ręczę, że i dla ciebie przyjemność nie byłaby długą.
Dziewczynka niedowierzająco wstrząsnęła główką i nawet zrobiła zadąsaną minkę.
— Więc cóż ja mam zrobić? — pytała.
— Kup, co chcesz.
— Kiedy ja chciałabym mieć wszystko.
— Wszystkiego mieć nie możesz.
— Żeby to wujaszek dał więcej pieniędzy.
— Toby ci się pewno mnóstwo innych rzeczy zachciało.
Mama miała niezawodnie słuszność, przecież Wandzia wcale przekonaną o tem nie była. Zaczęła się namyślać, krzywić, narzekać, grymasić, aż nareszcie rozpłakała się na dobre, bo nie mogła mieć wszystkiego, czego jej się zachciewało.
Mama spoglądała na to czas jakiś, wreszcie zawołała dorożkę, wsiadła w nią z Wandzią i kazała zawieść się przez most na Pragę.
Było to właśnie przy końcu czerwca. W miarę jak dorożka zbliżała się do zjazdu, tłum ludzi, krążących po Krakowskiem Przedmieściu i Placu zamkowym, stawał się tak gęsty, iż tru-
Strona:PL Światełko. Książka dla dzieci (antologia).djvu/035
Ta strona została uwierzytelniona.