Wandzia wówczas zarumieniła się po uszy, bo nic pokazać nie mogła.
— Wujaszku, ja nic nie przywiozłam — szepnęła.
— Schowałaś pieniądze? — zawołał zdziwiony.
— Nie, wujaszku, nie mam nic, bo widzisz tam była powódź. Wisła wylała, zabrała biednym ludziom wszystko, co posiadali, a ja.., mnie żal było wydawać pieniędzy na zabawki, kiedy jest tylu głodnych.
Wujaszek nic nie powiedział, tak, jak to uczyniła matka, lecz ucałował Wandzię serdecznie.
Lalka byłaby się prędzej czy później popsuła, koszyczki z kwiatów porcelanowych potłukły, trzewiczki złociste zdarły i zapewne byłby tylko płacz z tego powodu. Kiedy jednak dziewczynka pomyśli o nędzy, którą wsparła, kiedy sobie przypomni rozjaśnione twarze Maryni i jej babki, uśmiecha się mimowoli i tym sposobem pieniądze wujaszka przyniosły jej zawsze odnawiającą się radość, a zatem najlepiej użyte były.
Strona:PL Światełko. Książka dla dzieci (antologia).djvu/041
Ta strona została uwierzytelniona.
Walerya Marrené (Morzkowska).