jego, wiele innych znajomych i nieznajomych dzieci, a rodzice sprawili mu na tę zabawę śliczne krakowskie ubranie. Ubranie to, Jaś włożyć miał zaraz po obiedzie, a potem z boną swoją, panną Pauliną, udać się do domu ciotki, dokąd też, w parę godzin potem, przybyć mieli i jego rodzice. Jaś aż drżał ze wzruszenia, kiedy z pomocą panny Pauliny kładł długie buciki z błyszczącemi podkówkami, białą bluzę, suto czerwonemi taśmami naszytą, i granatową pelerynkę, która tak od złotych blaszek błyszczała, jak gdyby ją kto usiał iskrami. Ale gdy zobaczył pasek skórzany, gęsto stalowemi guzikami nabity, z mnóstwem przywiązanych doń kółek brzęczących i czapeczkę granatową, siwym barankiem oszytą, radość jego granic nie znała. W tem garderobiana, Andzia, weszła do dziecinnego pokoju i oznajmiła matce Jasia, że jakiś żebrak przyszedł i o wsparcie prosi. Usłyszawszy to, Jaś w mgnieniu oka zapomniał o nowym stroju i doznanej przed chwilą radości, a krzyknąwszy z przestrachu, wyrwał się z rąk panny Pauliny, która go właśnie ślicznym pasikiem opasać chciała, i co prędzej schował się za wysoką poręcz łóżka.
— O, Boże! — ze smutkiem w głosie zawołała matka Jasia — zawsze to lękanie się ubogich! Jasiu — mówiła ona dalej — proszę mi zaraz zaprzestać tego chowania się...
— Nie mogę, mamunciu, doprawdy, nie mogę, tam... pewnie... straszny dziad jakiś! — odpowiadał z za poręczy drzący i żałosny głosik Jasia.
— Cóż to się dzieje? Dla czego Jaś chowa się za łóżko? wchodząc do pokoju, zapytał ojciec Jasia.
Matka opowiedziała mu wszystko, co zaszło, a potem z wielkiem zmartwieniem mówiła, że Maryanna, niańka Jasia, a także i panna Zofia — ta bona jego, która pannę Paulinę
Strona:PL Światełko. Książka dla dzieci (antologia).djvu/049
Ta strona została uwierzytelniona.