potrafią grać na różnych instrumentach i również pożytecznymi stają się ludźmi.
Do dzieci nieszczęśliwych należą jeszcze i takie, które mają rodziców i cieszą się zdrowiem, lecz przez złe wychowanie nabierają ochoty do różnych występków; zaledwie kilka lat licząc, wyciągają ludziom z kieszeni pieniądze, chustki i inne przedmioty, słowem — kradną. Z maleńkich rzezimieszków wyrośliby wielcy zbrodniarze, gdyby się nie znaleźli znowu ludzie poczciwi i nie rozciągnęli nad nimi opieki. Urządzili oni dla tych małych hultajów przytułek nie daleko Warszawy, w Studzieńcu. Jeżeli malca jakiego schwytają na kradzieży, zamiast bić lub zamykać w więzieniu, wiozą go do owej osady w Studzieńcu. Tłumaczą mu tam, że postępował brzydko, wyrabiają w nim wstręt do złych czynów i uczą rzemiosł, iżby, wyszedłszy z osady, mógł poczciwie na chleb zarabiać.
Dzięki Boduenowi i Jachowiczowi porzucane przez matki niemowlęta i ubogie sieroty mają dzisiaj przytułki. Zacny ksiądz Falkowski przyszedł z pomocą kalekom. Inni ludzie poczciwi rozciągnęli opiekę nad dziatwą zepsutą, a wreszcie znaleźli się tacy, którzy dla dzieci ubogich założyli ochrony, gdzie one bezpłatnie się kształcą. Wszyscy ci mężowie pracowali i pracują z wielkiej miłości dla nieszczęśliwych, których zawsze na świecie jest dużo. Oby takich zacnych przyjaciół dzieci nie brakło nigdy!
Strona:PL Światełko. Książka dla dzieci (antologia).djvu/097
Ta strona została uwierzytelniona.
Wł. Smoleński.