Strona:PL Światełko. Książka dla dzieci (antologia).djvu/126

Ta strona została uwierzytelniona.
Sen.
N


Na dworcu kolejowym ruch i gwar. Ludzie roją się, jak pszczoły w ulu, szmer słów coraz bardziej się wzmaga. Dotąd rozmawiano tylko, teraz już jedni drugich żegnają. Słychać głośne nawoływania.

Nic dziwnego — zadzwoniono już drugi raz. Jeszcze tylko odezwie się trzeci dzwonek, — nadkonduktor, który prowadzi pociąg przyłoży do ust świstawkę, da sygnał, maszynista podniesie kurek, lokomotywa zagwiżdże i pociąg ruszy.
Służba kolejowa biega koło powozów, roznosząc za odjeżdżającymi podręczne pakunki, konduktorzy oglądają bilety i przebiegając ode drzwi do drzwi, zamykają je na klamki i klucze, żeby nie było w drodze wypadku; na wielkim zegarze ściennym skazówka minutowa stoi już tuż, tuż koło dwunastej, mniejsza godzinowa pokazuje siódmą. Za parę minut, punkt o siódmej pociąg odchodzi.
— Ojczulku! — woła jakiś mały chłopczyk, blondynek, wychylając się z okna — kiedy do nas przyjedziesz?