Ta strona została uwierzytelniona.
Pociąg stanął. Otworzono drzwiczki, pani Racięcka z synkiem wysiadła. Zaraz też zjawił się służący, który po nich na stacyę przyjechał i zabrawszy pakunki, poprowadził oboje w stronę powozu.
Już wsiedli i woźnica właśnie na kozioł się wspinał, gdy woźny kolejowy w mundurze zbliżył się do matki Jasia i podał jej spiesznie jakiś papier.
— Co to? — zapytała.
— Telegram.
Szybko rozerwała kopertę przerażona, woźnica zdjął u powozu latarnię i poświecił.
„Jutro przyjeżdżam do Was, przyślijcie po mnie konie.“
Telegram był od p. Racięckiego.
Filip Sulimierski.