Jakto? — więc woda zginęła zupełnie, znikła? Nie — zamieniła się w parę. Para ta rozeszła się po pokoju i my jej nie widzimy, ale to nas dziwić nie będzie. Przecież i powietrza nie widzimy, choć wiemy, że ono nas wszędzie otacza, że ono pokój cały wypełnia; nie widzimy go, bo jest zupełnie bezbarwne, nie ma żadnego koloru. Ale i para, która z wody powstała, jest tak samo bezbarwna, tak samo, jak powietrze, nie ma żadnego smaku i zapachu; gdy się więc po powietrzu rozeszła, nie potrafimy jej od niego rozróżnić, jest zupełnie niewidzialną. Przez ogrzewanie zatem, pod wpływem ciepła, woda zamienia się w parę, przechodzi w stan lotny.
Wróćmy raz jeszcze do naczynia z wrzącą wodą. Mówiliśmy, że para jest zupełnie niewidzialną, a tymczasem my ją widzimy, dostrzegamy białawy obłoczek wznoszący się z naczynia. Ale tak nam się zdaje tylko. To, co widzimy, to już nie istotna para, która w części znowu przeszła w wodę, w stan ciekły; jest to para częściowo skroplona. Jak przez ogrzewanie woda się w parę zamienia, tak znów przez oziębianie para w wodę przechodzi. Gdy para wznosi się ponad naczynie, znajduje się w przestrzeni zimniejszej, ochładza się i wraca do stanu ciekłego.
Ale w jakiż sposób kropelki wody w powietrzu utrzymywać się mogą, gdy woda jest od powietrza cięższa? Oto ów biały obłoczek nie jest rzeczywiście utworzony z kropelek, ale z pęcherzyków wodnych, o cienkich błonkach, a wewnątrz pustych, albo raczej wypełnionych parą. Są to niby bańki mydlane, ale niesłychanie zdrobniałe i unoszą się w powietrzu jakby lekkie baloniki.
Często pęcherzyki te nazywamy parą, ale to niesłusznie. Mówi się np., że para bucha z kotła, ale rozumiemy już teraz,
Strona:PL Światełko. Książka dla dzieci (antologia).djvu/148
Ta strona została uwierzytelniona.