że to, co widzimy, nie jest parą. Tak samo mówimy często, że w zimie ludziom para z ust idzie. Ale przy oddychaniu para z ust naszych wychodzi tak samo w lecie jak w zimie; dlaczegóż więc w lecie jej nie widzimy? Po tem, cośmy dotąd mówili, nie trudno będzie nam to objaśnić.
A teraz ponad ową parą z naczynia buchającą, czyli ponad owym białawym obłoczkiem, potrzymajmy zimny jakikolwiek przedmiot, talerz np., łyżkę, taflę szklaną, albo też poprostu pokrywkę garnka. Cóż dostrzegamy? Oto, stykając się z zimną powierzchnią, para skrapla się zupełnie i powierzchnia pokrywa się kroplami wody, które z początku do niej przylegają, następnie w skutek ciężaru swego odrywają się od niej i opadają.
Przyjrzyjcie się tym opadającym kroplom. Czyż nie przypomina nam to kropel zbiegających z chmur, czyż to nie deszcz istotny pada z tej pokrywki? Czyż nie tak?
Otóż i wyjaśniła się wam cała zagadka deszczu. Woda mórz i rzek zamienia się w parę, rozchodzi się, wznosi w górę; tam się oziębia, skrapla i spada deszcz. A znów ten białawy, mętny, słabo przejrzysty obłoczek — czyż to nie zupełny obraz mgły jesiennej?
Pojmujemy już tedy, jak powstaje deszcz i mgła, — tworzą się one z pary, która pochodzi z rzek i mórz, podobnie jak para wydobywająca się z naczynia wrzącej wody. Ale tu znów sęk nowy. Przecież w rzekach i morzach woda się nie gotuje, nigdy nie jest nawet gorąca, a często zimna zupełnie; jakżeż się z niej para tworzyć może? I z tym wszakże sękiem kłopotu mieć nie będziemy; para bowiem tworzy się nie tylko wtedy, gdy woda wre, gdy się gotuje. Oto rozlano wodę po podłodze, a podłoga szybko wyschła;
Strona:PL Światełko. Książka dla dzieci (antologia).djvu/149
Ta strona została uwierzytelniona.