Strona:PL Światełko. Książka dla dzieci (antologia).djvu/188

Ta strona została uwierzytelniona.
Legat dziadunia.
I.
W


W pokoju o zasłoniętych oknach, przy bladym blasku zawieszonej u sufitu lampy, dogorywał starzec, którego twarz, mimo śmiertelnej bladości, uderzała wielką szlachetnością. Napół leżąc na wysoko podsuniętych poduszkach, trzymał drżącą rękę nad głową jasnowłosego, jedenastoletniego chłopca i kończył pośpiesznie, choć urywanym głosem:

— Jurciu drogi mój wnuku... pozostaniesz sam na świecie, ale dobrzy ludzie nie opuszczą cię... Hilary będzie ci teraz ojcem, prawda?...
Stojący tuż obok mężczyzna z surowym wyrazem twarzy pochylił głowę potakująco. Malec łkał cicho, gorąco całując szaty starca.
— Będzie cię kochał jak ja.... pamiętaj tylko, dziecię moje, dwóch trzymać się rzeczy na tym świecie: pracy i prawdy... Dziś jeszcze nie rozumiesz dobrze, co znaczy jedno i drugie, ale dziś już wbij je sobie w pamięć, a gdy dojrzejesz,