muchy przylatują tutaj i karmią się tym sokiem, a może pszczoły zbierają to sobie na miód?
Ledwie to powiedział przyleciała naprawdę muszka i usiadła na brzegu listka. Myślała biedaczka, że się pożywi, ale stało się inaczej. Ugrzęzła w soku, jak w błocie, i nie mogła się stamtąd wydobyć. Oprócz tego stała się jedna rzecz bardzo dziwna. Jak tylko muszka usiadła na brzegu, włoski na listku zaczęły się poruszać i powoli, powoli spychały ją aż na środek liścia...
Wszystkie dzieci pootwierały usta ze zdziwienia.
— Koledzy, trzeba uwolnić muszkę z kłopotu — zawołał Karol.
Uczniowie nie zgodzili się na to, bo bardzo byli ciekawi, co też ta rosiczka zrobi z muchą.
Kiedy biedaczka była już na środku listka, wszystkie włoski pochyliły się główkami do niej i oblepiły ją swoim sokiem. Oprócz tego brzegi listka zaczęły się naginać ku górze i nakoniec zamknęły się nad muchą... Była ona teraz jakby pogrzebaną w listku rosiczki...
— Cóż się stanie z muchą — zapytał Władzio nauczyciela.
— Rosiczka ją przetrawi tak, jak my trawimy pokarmy w żołądku, i spożyje ze smakiem, jak pieczyste. A cóż, nieprawda, że dziwna roślinka.
— O jej! jaka dziwna! — zawołały dzieci.
— Patrzcież państwo — powiedział znów Władzio — to wszyskie rośliny ciągną pożywienie albo z ziemi albo z powietrza, a tej rosiczce zachciało się zjadać muchy.
— Nie tylko muchy. Gdybyśmy położyli na listku kawałeczek mięsa, albo sera — rosiczka postąpiłaby z nim tak
Strona:PL Światełko. Książka dla dzieci (antologia).djvu/226
Ta strona została uwierzytelniona.