samo. Oprócz rosiczki jest jeszcze kilkanaście takich roślin. Nazywają się one wszystkie owado-żernemi, bo się karmią owadami.
Dzieci znalazły na łące jeszcze dużo rosiczek, a Karol wykopał ich aż kilka. Przyszedłszy do domu, pozasadzał je w doniczkach. Niektóre przykrył drucianą siatką, aby muchy się do nich dostać nie mogły, a inne pozostawił bez przykrycia i dawał im codzień to kawałeczek mięsa, to sera, to jakąś muszkę. Po kilkunastu dniach pokazało się, że te, które były przykryte, wyglądały daleko gorzej — tak, jak człowiek, co bardzo długo pościł, a tamte, którym dawano muchy i mięso — miały się daleko lepiej. Rosiczki pod siatką byłyby
nawet zupełnie zwiędły, gdyby nie to, że swojemi grubemi korzonkami mogły sobie zdobyć jaki-taki posiłek z ziemi. Gdyby korzonki te były cieńsze, toby soki łatwiej mogły się przez nie przesączać, ale panowie korzonki na łące odwykły już od roboty i zgrubiały, bo tam roślina karmiła się częściej za pomocą owych ruchliwych włosków.
Strona:PL Światełko. Książka dla dzieci (antologia).djvu/227
Ta strona została uwierzytelniona.
J. K. Potocki.