więc stróż uliczny przygarnął go do siebie, i odtąd legawiec pilnował swego chlebodawcy, towarzyszył mu przy zamiataniu ulicy, w nocy z nim pełnił służbę, czuwał, nasłuchiwał... Ale i stróż wrychle umarł, Bukiet został żebrakiem, zakwaterował się na dziedzińcu kościelnym, wychudł biedaczysko okrutnie, zaczął kuleć na nogę i posmutniał bardzo. W takim stanie porucznik go spotkał, i zajął się kaleką, zwykle wracając z wieczerzy, karmił weterana, nie czynił tego zawidna, nie chciał mieć świadków, narażać się na żarty i uwagi złośliwe, — nie lubił. Ja pierwszy podpatrzyłem tajemnicę; stary żołnierz z początku się zżymał, nazywał moje postępowanie niedelikatnem, ale w końcu uwierzył, że tylko przypadek zapędził mnie w tę stronę. Bukieta odkarmił, wdzięczny pies zwykle go witał skomleniem, przez dziedziniec eskortował, niekiedy towarzyszył podczas przechadzek... Niekiedy wprawdzie zapraszał porucznik starego faworyta do swojej ubogiej izdebki, ale nakrótko, bo właściciel domu, wielki psów nieprzyjaciel, warował sobie, by ich lokatorowie nie trzymali.
I owa przyjaźń między starym żołnierzem i starym legawcem trwała lat kilka.
W tym czasie zmuszony byłem opuścić na parę tygodni miasteczko; po powrocie dowiedziałem się, że porucznik niebezpiecznie zachorował, że pragnie się widzieć ze mną koniecznie, pobiegłem... W ubogiej izdebce, na tapczanie spoczywały zwłoki biednego wędrowca, a widać, że nieboszczyk przygotowany był „do apelu“, bo twarz jego jaśniała pogodą... Pod tapczanem leżał zwinięty w kłębek biedny Bukiet, a taki żałośnie smutny, taki przytem uparty, że go pomimo nalegań i szturchańców niepodobna było z izby wypędzić.
Skromny pogrzeb odbył się w czasie oznaczonym, ludu
Strona:PL Światełko. Książka dla dzieci (antologia).djvu/232
Ta strona została uwierzytelniona.