— Guziczku! wiesz godzinę, wiesz godzinę, i powiesz, i... — czekał, wpatrując się weń bardzo uważnie. Nie upłynęło minuty a guzik zaczął drgać około swej osi, później wahać się to w tę, to w drugą stronę, skłaniając się jednak coraz bardziej ku przodowi od Józia, tam, gdzie na cyferblacie oznaczona była północ, po chwili skierował się stanowczo na jedenastą godzinę...
— A co! widzisz, jedenasta godzina — zawołał Józio z tryumfem do siostry i odtąd w miarę jak z zadowoleniem wpatrywał się w kołyszący się guzik, ruch jego stawał się rozleglejszym jeszcze, jednostajnym, wciąż po promieniu, który szedł od środka do liczby jedenaście.
— E, bo ty pewnie poruszasz umyślnie ręką, albo przynajmniej palcami — zauważyła Marylka.
— Przecież widzisz, że ręka wcale się nie porusza.
— Nie, nie uwierzę w mądrość guzika, aż się sama przekonam, pozwól mnie spróbować.
I zabrała się sama do nowego doświadczenia. Cóż powiecie? Guzik, jakby urażony tak względem siebie nieufnością i chcąc niewiernej Marylce na złość zrobić, prędzej jeszcze niż przedtem w ruch się puścił i odrazu prawie wpadł na jedenastą godzinę.
— No tak, to prawda — powiedziała w końcu tonem udanej obojętności. Ale jeszcze w duszy nie dała za wygraną; coś ją korciło, chęć postawienia na swojem podniecała jej badawczość i po chwili zawołała:
— Zgoda; guzik pokazuje godzinę, ale któż zaręczy, że pokazuje dobrze?
— A ja ci mówię, że dobrze — odparł Józio.
Strona:PL Światełko. Książka dla dzieci (antologia).djvu/236
Ta strona została uwierzytelniona.