Strona:PL Światełko. Książka dla dzieci (antologia).djvu/238

Ta strona została uwierzytelniona.

też godzina na zegarku. Okazało się, że była dopiero dziesiąta.
— A co — zawołała do Józia, zrywając się z krzesła — nie mówiłam ci, że to nic nie jest, widzisz, nie chwal się tak teraz; to mi dopiero zegar!...
— No, ale u nas w klasie zawsze dobrze godzinę pokazywał, robiliśmy to dziś przynajmniej ze dwadzieścia razy i nigdy się nie omylił. Tutaj pewnie coś niedokładnieśmy urządzili — odrzekł Józio, którego ostatnie niepowodzenie mocno zbiło z tropu.
— Wujaszku, wujaszku! dlaczego on się tak rusza? — odezwał się naraz z drugiego końca stołu Janek, na którego teraz dopiero zwrócono uwagę.
— A ty co robisz? — przyskoczyła do niego Marylka.
— To samo co i wy — odrzekł chłopiec z dumą — guzik pokazał mi, że jest dziewiąta godzina.
— Macie znów — wybuchnęła śmiechem dziewczynka — u tego dopiero dziewiąta, to zegar...
— Pokaż-no — rzekł Józio, biorąc papier, przewrócił go na drugą stronę i tajemniczych znaków nie znalazł; okazało się też, że malec nie wymówił wcale uroczystych wyrazów.
— Ba, to nic dziwnego, że ci tak pokazywał, kiedyś nie zrobił, jak potrzeba — zawnioskował Józio, ktoremu żal wciąż było, że tak piękna rzecz nie udała się. Janek rzeczywiście zrobił to tylko, co zdążył zobaczyć u siostry po przebudzeniu.
— Ale ty przecie robiłeś wszystko i także ci nie pokazywał, takżeś się omylił o godzinę — wtrąciła skwapliwie Marylka.
— No, no, nie sprzeczajcie się — zabrał głos wujaszek —