Pisali ją, by wasz rozum rozwinąć, by waszę wiedzę zbogacić, by wasze serce uszlachetnić; byście poznali dobrze ten język, którym do was przemawiają.
To, co napisali, odesłali redaktorom, redaktorzy zebrali to wszystko i ułożyli. Był już gotowy rękopism, ale to nie była jeszcze książka; mógłby ją otrzymywać każdy czytelnik z kolei tylko, jeden po drugim, a gdyby ją każdy posiadał u siebie choćby nie dłużej nad miesiąc, to przez rok cały ledzwie dwunastu mogłoby ją przeczytać.
Zapewne, możnaby było pierwotny rękopism przepisać, mielibyśmy wtedy do rozporządzenia nie jeden egzemplarz książki, ale dziesięć albo dwadzieścia, choćbyśmy jednak mieli ich sto, albo i więcej, to i tak byłoby ich jeszcze niewiele; bo jeżeli książka jest dobra, zajmująca, użyteczna, toby ją pragnęło przeczytać osób tysiąc, albo i dziesięć tysięcy. A przytem nie wszyscy umieją pisać ładnie, pismo jest często niewyraźne, przeczytać je trudno.
Zapewne, moglibyśmy wybierać tylko egzemplarze ładnie przepisane; ale czy każdy mógłby tak pisaną książkę posiadać? Chcąc pięknie jedną kartkę napisać, wiecie, jak to długo trzeba nad nią przysiedzieć; pomyślcie tylko, ileby to czasu trzeba łożyć na przepisanie całej książki, jakby się nad tem trzeba było napracować. Gdybyśmy ją kupić chcieli, musielibyśmy za nią dużo zapłacić, bo przecież pracę każdego człowieka trzeba należycie wynagrodzić. Książka, która kosztuje kilka złotych, kosztowałaby ich kilkaset lub kilka tysięcy.
Nie każdy ojciec mógłby tak drogo za nią zapłacić, niewiele tylko dzieci mogłoby ją przeczytać.
Strona:PL Światełko. Książka dla dzieci (antologia).djvu/263
Ta strona została uwierzytelniona.