ilość innego metalu, który się nazywa antymonem; mieszanina taka, albo raczej stop czyli aliaż ołowiu i antymonu, jest daleko twardsza od ołowiu czystego, a więc na czcionki bardziej przydatna.
Zakład czyli fabryka, w którym się czcionki wyrabiają, nazywa się gisernią albo lejnią, a maszynki do odlewania są tak ulepszone, że każda w ciągu dnia jednego może dostarczyć dziesięć albo i dwadzieścia tysięcy gotowych czcionek.
Z giserni możemy już przejść do drukarni, gdzie mamy się przyjrzeć jeszcze dwóm robotom, — boć najpierw trzeba czcionki złożyć w wyrazy, a potem odbić.
Pierwszą pracę wykonywają zecerzy, to jest składacze. Każdy z nich posiada przed sobą skrzynkę czyli kasztę podzieloną przegródkami na osobne części, tak, że każda litera znajduje się jakby w oddzielnem pudełku. Zecer ma przed sobą rękopism, to jest rzecz przez autora napisaną; podług niego wydobywa szybko czcionkę jednę po drugiej i układa je w wązkiem korytku czyli skrzyneczce. Korytko takie nazywa się winkielhakiem albo wierszownią, dla tego, że może być wydłużanem lub skracanem stosownie do tego, czy wiersze mają być dłuższe czy krótsze.
W taki sposób pod ręką zecera powstają z czcionek wyrazy, wiersze i całe stronice. Praca jego jest bardzo mozolna i wymaga wielkiej wprawy. Musi on dobrze pamiętać, w którem miejscu kaszty znajduje się każda czcionka, by jej nie potrzebował szukać; powinien każdą dobrze ustawić, żeby z u nie zrobiło się n, albo żeby b nie zamieniło się na p lub d.
Ale choćby zecer składał jak najlepiej, to przecież omyłek zupełnie uniknąć nie podobna, zwłaszcza kiedy rękopism
Strona:PL Światełko. Książka dla dzieci (antologia).djvu/277
Ta strona została uwierzytelniona.