Wstałem, po rannem posilnem dospaniu wcześniej, niż wszyscy domowi. Jeszcze drzewa sosnowe i brzozowe, akacye i dęby przesycone były obfitą nocną rosą, a słońce dopiero powstawało kędyś daleko w lasach niemych i polnych pustkowiach. Odziewałem się cicho, żeby nikogo nie przebudzić. Chodziłem na palcach, aby snać pode mną nie skrzypnęła źle dopasowana deska podłogi. Miałem w sobie radość cielesną po sennym spoczynku, która nie często człowieka nawiedza. Patrzyłem z upojeniem przez okno rozwarte w zgmatwaną pustkę ogrodu i widziałem na jawie nieistniejący jego uśmiech, którym się dla mnie miłosiernie na tę jedną chwilę przyodział.
Przez szczelinę uchylonych drzwi do sąsiedniego pokoju przypatrywałem się twardemu snowi jedenastoletniej osoby, której uśpienia nie chciałem za żadną cenę przerywać. Cieszyłem się, że było jeszcze tak cicho, tak niemo, że nikt nie zakłóca i nic nie przerywa porannego milczenia.
Wiedziałem przecie aż nadto dobrze, że za płotem ogrodu i za furtką zamkniętą stoją w ciszy i czekają
- ↑ WILGA (z podtytułem: Ze zbioru «Elegje») była drukowana w Echu Warszawskiem 19 kwietnia 1925 r. (Nr. 107). Przedrukowało ją pismo dla młodzieży W słońcu w październiku 1925 r. (Nr. 13—14). W przedruku tym dołączona jest do tekstu fotografja z podpisem: «Stefan Żeromski z córeczką, którą opisuje jako małą śpioszkę, opiekunkę psów». — W wydaniu niniejszem oparto się na tekście Echa Warszawskiego, poprawiając tylko błędy druku według rękopisu (znajdującego się w posiadaniu p. Władysława Włocha). Między tym rękopisem a pierwodrukiem jest kilka różnic, świadczących, iż Żeromski pewne zmiany wprowadzał w korekcie (w korekcie np. dopiero przybył dwuwiersz o kalinie-Helenie).