Strona:PL Żeromski-Elegie i inne pisma literackie i społeczne.djvu/011

Ta strona została uwierzytelniona.

wywodu, — mogą nawet wymędrkować, widną, jak na dłoni, duszę swą własną, istniejącą poza ciałem, bytującą nazewnątrz mózgu cielesnego, — lecz nie znają już i nie miewają nielogicznych snów jedenastoletniego panieństwa, wobec którego ptaki o niedolach i radościach swych zrozumiale śpiewają, bezdomne i wygłodniałe psy zanoszą skomleniem skargi istotne, jako przed jedynym swym sprawiedliwym urzędem, — róże otwierają łona pełne woni i dają uczuć najpierwszy ranny zapach nozdrzom przyjacielskim, ażeby im jednym wyjawić w pełni, na miarę nieskażoną, szczęście bytu, zamknięte w zapachu i w barwie; — a bratki ku ich łzom pochylają za wiatrem głowy żałobą pisane, wiecznie wspominając przedwcześnie umarłych.
Patrzyłem w półciemny, półróżany mokry ogród. Ileż to tam nowości tej nocy nastało! W półmroku klombu lśni olbrzymia łodyga naparstnicy, która, — niewinna tak i nadobna, — umie nadto uśmierzyć straszliwe serca męczarnie.
Piękny kwiecie, władco i rozkazodawco w najtajniejszych mrokach istnienia, we wnętrznościach komór serca rozhukanych, z nocy ciemnej przychodzący — witaj, zawitaj, zawitaj w ciszy tego poranka! O tej chwili nieporównanej jesteś tylko pięknością. Ktoś cię tu powołany ujrzy za małą chwilę, zachwyci się i uweseli barwą twoich kielichów w sposób godny i należny twojej rzetelnej piękności. Moje oczy już nie są godne twej krasy. Ja się ciebie głucho lękam, o piękna, wielobarwna łodygo! Ja się uniżam z najgłębszą pokorą przed tobą, gdyż widzę, jako się w proch obrócisz i szarym staniesz popiołem, niezmierną rozporządzającym potęgą.