Strona:PL Żeromski-Elegie i inne pisma literackie i społeczne.djvu/050

Ta strona została uwierzytelniona.
ACH! GDYBYM KIEDY DOŻYŁ TEJ POCIECHY...[1]
Prawie idylla

Wąziuchna sandomierska drożyna prowadziła mię — Bóg ją raczy wiedzieć, dokąd prowadziła... Zapadała niekiedy na dno wąwozu i pełzła na jego dnie, blada z przerażenia wobec wielkich brył gliny, zwieszających się nad nią z groźbą i szyderstwem, — to znowu dźwigała się hardo aż na szczyt wzgórza, skąd widać było całą równinę nieprzejrzaną, leżącą jak ogromny kołacz pszeniczny...
Było popołudnie niedzielne jednego z pierwszych dni września. Powietrze dziwnie czyste pozwalało widzieć najdalsze przedmioty z całą wyrazistością ich zarysów. Pola okrywały się już ciemno-szmaragdowym puchem ozimin, dobywających się cieniutkiemi źdźbłami, co jak mgła przesłaniały zagony, zlekka wygięte, podobne do rąk długich, oplatających w miłosnym uścisku pierś ziemi. Niekiedy po szczytach okrągłych pagórków, po ziemi popielatej, szedł cień chmury i zasępiał twarz ziemi, podobną do spracowanej twarzy chłopa, ale za chwilę uciekał, ścigany jasną smugą słońca. Wtedy wydawało się, że ziemia przeciąga się strudzona, że uśmiecha się i oddaje tej bezmiernej, nieświadomej radości,

  1. ACH, GDYBYM KIEDY DOŻYŁ TEJ POCIECHY... Pierwodruk w Tygodniku Powszechnym 12 października 1889 r. (Nr. 2). Jest to, zdaje się, pierwsza drukowana rzecz Żeromskiego prozą. Wcześniej były drukowane «sztubackie wierszydła» (wedle określenia samego Żeromskiego w niedatowanym liście do p. Stefana Dembego), mianowicie przekład Pragnienia Lermontowa w Tygodniku Mód i Powieści 8 lipca 1882 r. (Nr. 27):Piosnka rolnika w Przyjacielu Dzieci 12 sierpnia 1882 r. (Nr. 32),
    PRAGNIENIE
    (Z Lermontowa)

    Czemum ja nie ptakiem, nie krukiem stepowym,
    Co leci tu w górze, nad głową?
    Dlaczego nie mogę z obłokiem zimowym
    Ulecieć w mą stronę rodową?

    Na zachód, na zachód poleciałbym lotem,
    Gdzie przodków mych kwitną rozłogi,
    Gdzie zamek ich pusty, błyszczący jak złotem,
    Gdzie popiół mych ojców śpi drogi!

    Na ścianie wiekowej ich puklerz herbowy
    I miecz zardzewiały nad drzwiami...
    Ja zacząłbym latać i z tarczy rodowej —
    Kurz zmiótłbym mojemi skrzydłami!

    I arfy ich szkockiej nawiązałbym struny...
    I dźwiękby poleciał sklepieniem...
    I tak, jako powstał — tak cichy, stłumiony,
    Skończyłby się cicho — marzeniem!

    Lecz na nic me prośby, lecz na nic me żale...
    Co począć z srogiemi losami?
    Ten kraj i mój zamek, sterczący na skale,
    Wielkiemi rozdarte morzami.

    Ostatni potomek zwycięskich szeregów,
    Tu więdnę w tym kraju zimowym,
    Choć tutaj zrodzony — do innych drżę brzegów...
    Ach! czemum nie krukiem stepowym?!


    PIOSNKA ROLNIKA

    Plonuj, plonuj, ziemio stara!
    Ródź mi, matko, ródź!
    Oto moja pszenna miara:
    Zwróć z nasypką, zwróć!

    Może, ziemio moja droga,
    Dasz mi cierń i głóg...
    Jednak śmiało, w imię Boga!
    Wpuszczam w ciebie pług...

    Orzę z końca aż do końca,
    Mego łanu grzbiet,
    Ode wschodu aż po słońca
    Zachód — orzę het!...

    Tyż mi nagródź, z emio matko,
    Mój tak krwawy trud...
    Niech, gdy ciężkie przyjdzie latko,
    Dach mój minie głód!

    Plonuj, plonuj, ziemio stara!
    Ródź mi, matko, ródź!
    Oto moja pszenna miara:
    Zwróć z nasypką, zwróć!...