dla młodzieży kształcącej się w zawodach technicznych wielkie zapisy, które jednak wejdą w życie dopiero po śmierci zapisodawców. Dziś więc braki zapełniał z własnej kieszeni.
Chory, z niewyleczoną influencą, co rok zjeżdżał do Kolonii i na jarmarkach antykwarskich zasiadał w roli eksperta, pobierając po kilkaset franków dziennej pensyi.
Zarobki te szły niezwłocznie w różne strony świata. Nie chcemy zresztą dotykać tych czynów cichych, które traktował jak gdyby swoją powinność, jakoby zawód swojego życia...
Główną i nieocenioną zasługą zmarłego była uczciwa, dla honoru swego plemienia służba wśród obcych. W ciągu kilkudziesięciu lat zapoznawał z sobą dwie kultury i usiłował zawiązać wymianę naukowych usług. Można bez przesady powiedzieć, że zastępował w Sztokholmie stacyę naukową. Dla siebie i dla nas zdobył szacunek tamtejszego świata. Dzięki jemu Alfred Jensen mógł wydać przekłady poezyi Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego i innych naszych poetów, p. Ellen Wester poznała nasz język, kraj i przekłada utwory doby obecnej na język szwedzki, a wielu literatów i publicystów interesowało się naszem życiem. Miejsca jego w Sztokholmie nikt już nie zastąpi.
Ubył nam człowiek nadzwyczajny, niestrudzony pracownik i mąż wielkiego serca.
Wśród trudów swych i trosk szlachetnych zasnął spracowany i, jak kryształ, czysty.