wistemi, materyalnemi przedmiotami góruje i świeci się — jego praca. Jak życie i praca pszczoły jest nigdy nie dającym się wysłowić cudem bytu, tak samo życie tego człowieka było cudem specyficznie polskiej pracowitości, zapobiegliwości, dostojeństwa, czystości. Był to zaiste człowiek-pszczoła, znoszący bez ustanku, bez wytchnienia do swego biednego ula najczystsze i najcenniejsze pyły, bez myśli o nagrodzie, bez nadziei sławy, pocichu, w sekrecie, z samej najczystszej miłości ojczyzny, czy z samego instynktu swej natury.
Dziś, gdy jeden z tych ulów, dokąd znosił a znosił swe zasoby, ma wrócić do pasieki, prosi się i ten przezacny popiół człowieka-pszczoły, ażeby go nie pozostawiać na ziemi obcej i pod cieniem cudzego muru, lecz ażeby zabrać jego szczątki do kraju, którego niepodległości mężnie bronił, a który zbogacał przez całe swe życie. Może się komu wydawać, iż zbyt wiele czyni się dziś rumoru około przenoszenia zmarłych do wolnego kraju. Lecz te wielkie bezinteresowne duchy przewodnie — Słowacki, Norwid, Szopen, Lelewel — są tęgiem winem, krzepiącem naszą jedność narodową. Pomniejsi, co do blasku imion — Plater, Bukowski — wielcy, jako praca i ofiarność, jako bezinteresowna cnota, — są dziś konieczni, jako wzory do naśladowania.